piątek, 14 września 2007

Don Leo

Nasz rząd dziennie kosztuje społeczeństwo milion złotych dziennie, czyli w przybliżeniu 250 000 EURO. Roczna pensja Leo Beenhakkera podobno wynosi 600 000 EURO - czyli tyle, ile rząd przejada w ciągu niespełna trzech dni.

Mimo wszystko objęcie przez Beenhakkera posady selekcjonera naszej reprezentacji narodowej wywołało burzę krytyki w środowisku naszej, przestarzałej i pełnej niespełnionych marzeń - myśli szkoleniowej. Beenhakker wykazywał się jednak nadzwyczajną cierpliwością . Nawet w sytuacjach na tyle kuriozalnych, co wręcz absurdalnych. A za największą taką należy uznać pomysł przesłuchania Beenhakkera przez posła Janusza Wójcika, byłego trenera reprezentacji Polski.


"Byłem zaproszony przez parlament holenderski, który kiedyś udzielał mi wsparcia przed mistrzostwami świata. Byłem także w parlamencie Trynidadu i Tobago, który dziękował mi za prowadzenie drużyny narodowej tego kraju w ostatnich mistrzostwach. Ale jeszcze nigdy nie zdawałem sprawozdania ze swojej pracy" - mówił Beenhakker [Dziennik, Poseł Wójcik przesłucha ministra sportu i kuratora PZPN, Aktualizacja: 2007-01-26 01:38].

Być może Wójcik był na tyle pewien podziwu dla umiejętności Holendra, że skorzystał z uprawnień poselskich i doprowadził do sytuacji, kiedy to miał w końcu okazję zapytać np. o to, czemu Dudka gra w pomocy i skąd ten pomysł. Zresztą nie on pierwszy i nie ostatni starał się przełożyć talent na matematyczny kod sukcesu.



A Wójcik ma czego zazdrościć, bo dorobek Holendra jest imponujący - szczególnie patrząc na osiągnięcia Wójcika, który prowadził takie potęgi, jak Pogoń Grodzisk Mazowiecki, Huragan Wołomin czy też Hutnik Kraków.

Sukcesy trenerskie Wójcika?

1987 – awans do I ligi z Jagiellonią Białystok
1992 – 2. miejsce na Igrzyskach Olimpijskich z reprezentacją Polski
1993 – wicemistrzostwo Polski z Legią Warszawa (po odebraniu tytułu mistrzowskiego przez PZPN)

Tymczasem Leo Beenhakker, uważany za jedną z największych osobowości trenerskich w światowym futbolu, może się pochwalić prowadzeniem takich zespołów, jak Feyenoord Rotterdam, Ajax Amsterdam, Real Madryt czy Grasshoppers Zurych. Dodatkowo prowadził reprezentacje narodowe Holandii, Arabii Saudyjskiej i Trynidadu i Tobago (Wójcik trenował reprezentację Polski i Syrii). Lista sukcesów też wygląda okazale.



Sukcesy trenerskie Beenhakkera?
mistrzostwo Holandii 1980 i 1990 z Ajaksem Amsterdam

mistrzostwo Holandii 1999 i Superpuchar Holandii 2000 z Feyenoordem Rotterdam
mistrzostwo Hiszpanii 1987, 1988 i 1989, Puchar Hiszpanii 1989 oraz trzykrotnie półfinał Pucharu Mistrzów z Realem Madryt

1/8 finału Mundialu 1990 z reprezentacją Holandii

awans do Mundialu 1994 z reprezentacją Arabii Saudyjskiej

awans do Mundialu 2006 i start w tym turnieju (faza grupowa) z reprezentacją Trynidadu i Tobago



Mecze reprezentacji Polski w piłce nożnej pod wodzą Leo Beenhakkera (8 zwycięstw, 5 remisów i 3 porażki):

Dania 0:2
Finlandia 1:3
Serbia 1:1
Kazachstan 1:0
Portugalia 2:1
Belgia 1:0
Zjednoczone Emiraty Arabskie 5:2
Estonia 4:0
Słowacja 2:2
Azerbejdżan 5:0
Armenia 1:0
Azerbejdżan 3:1
Armenia 0:1
Rosja 2:2
Portugalia 2:2
Finlandia 0:0

Jeżeli Leo Beenhakker doprowadzi do awansu polskiej reprezentacji do Mistrzostw Europy 2008 - będzie mógł dopisać do swojej listy sukcesów coś, czego nie będzie miał żaden inny trener na świecie. Sukces, który stanowił dotąd marzenie polskich kibiców, do 11 października 2006 roku mające status "Nieosiągalne". Wówczas, dzięki dwóm bramkom Smolarka i grze Polaków, jakiej nie widzieliśmy nigdy dotąd, Polska pokonała Portugalię i rozpoczęła o historyczny awans do ME...

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hmm, z tego co pamiętam to czy za Engela, czy za Janasa eliminacje do MS przeszliśmy jak burza i potem co było?

Więc z oceną pracy Leo poczekajmy przynajmniej do zakończenia ME - o ile awansujemy ;)

Marsel pisze...

No właśnie - i potem było 4:0 w plecy z Portugalią i porażka z Ekwadorem ;-) Wtedy to było dziwne, ale praktycznie nie mieliśmy drużyny, tylko stały skład wzajemnej adoracji. Tym razem tacy ludzie, jak Błaszczykowski, będą gryźć trawę na Mistrzostwach Europy, bo to będzie ich życiowy debiut na tego typu imprezie...

Anonimowy pisze...

Hmmm... znalazłem anonsik o tym tekscie w komentarzach na sport.pl. Takie rzeczy mi się nasuwają: co z tego, że LB jest lepszy, niż Wójcik? To akurat zaden problem.
Poza tym:
"(...) praktycznie nie mieliśmy drużyny, tylko stały skład wzajemnej adoracji." A teraz to niby jest inaczej? Przecież kadra Beenhakkera obecnie niczym się nie różni od kadry Engela. Ta sama stagnacja, to samo TWA. Z jedna różnicą na korzyść Engelinhos: oni zaczeli dopiero po awansie. Chopokom od Leo ten awans wciąż może uciec.

Marsel pisze...

Wiesz, może i tak, ale mi generalnie chodziło o to, że kiedyś skład reprezentacji mógł przewidzieć każdy a początek pracy LB to wprowadzenie do drużyny "nowej krwi", która ożywiła nieco polską piłkę. Ale w jednym masz rację - "Chopokom od Leo ten awans wciąż może uciec." ;-)

Pozdrawiam i dzięki za opinię.

Anonimowy pisze...

Kurczę, ale mi właśnie o to chodzi, że obecnie również skład reprezentacji może przewidzieć każdy. Co zresztą nie byłoby niczym strasznym, gdyby stałość tego składu wynikała z jakiejś dobrej passy, z osiągnięcia przez piłkarzy wysokiego zrozumienia na boisku utepe itede. A tymczasem passa jaka jest, każdy widzi: trzy ostatnie mecze przyniosły nam raptem dwa punkty, wywalczone w naprawdę niepięknym stylu. Dlatego jakoś licho mi wierzyć w to, że następne (i ostatnie zarazem) trzy przyniosą minimum siedem oczek.
W jednym się z Tobą mocno zgodzę. "(...)początek pracy LB to wprowadzenie do drużyny "nowej krwi", która ożywiła nieco polską piłkę." Jasne. Tyle, że od początku pracy LB w naszym kraju minął już ponad rok i miał miejsce na starcie eliminacji. Nawet okpiwany słusznie przez Ciebie Wójcik miewał niezłe momenty. Problem w tym, że przez ten rok świeża krew zdążyła mocno zatęchnąć. A Leo jakoś nie potrafi (nie chce?) powtórzyć zabiegu i trwa w przywiązaniu do graczy, którzy obecnie reprezentacji dają mniej, niż nic, bo nie dość, że grają piach, to zabierają miejsce w kadrze zawodnikom obecnie lepiej dysponowanym.
Pozdrawiam nawzajemnie!

Marsel pisze...

Nie mogę się z tobą nie zgodzić. W ostatnich trzech meczach zdobyliśmy i tak więcej punktów, niż zasługiwaliśmy.

"Problem w tym, że przez ten rok świeża krew zdążyła mocno zatęchnąć." Do niektórych zawodników zgodzę się - że to ma miejsce. Popatrz na Matusiaka czy Golińskiego - znowu mówi się o nich tyle, co kiedyś. Emocje opadły. Ale bronić będę np. Błaszczykowskiego. Cieszę się również, że w końcu pewne miejsce ma Lewandowski.

Ciekaw jestem, jak się skończą te eliminacje :-) Naprawdę. Jeśli awansujemy to oczywiście pojawi się pamięć złotej rybki i większość zapomni o tym, że kiedyś przegraliśmy z Finlandią. I jednak będę bronił tego, że wygrana w walce o awans do Mistrzostw Europy jest wielkim sukcesem. Może to jest trochę, jak z Dudkiem - który grać w Realu nie musi - i tak jest dla historii pierwszym Polakiem w pierwszym składzie Królewskich...