wtorek, 11 września 2007

Żyjemy w lepszej Polsce?

W jednej z ostatnich potyczek przed nowymi wyborami PiS stwierdziło, że obecnie żyje się w Polsce o wiele lepiej, niż dwa lata temu. W jednej kwestii nie mogę się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Polska reprezentacja dwa lata temu nie byłaby w stanie tak pociągnąć kibiców do patriotycznych emocji, jak obecnie - walcząc z Portugalią. I nie przegrywając.

Oczywiście w przypadku PiS nie ma tu żadnego sukcesu. Sukces tkwi w tym człowieku, który (dla wielu niespełnionych trenerów polskiej reprezentacji) zarabia za dużo. Czy za Beenhaker za dużo zarabia? Tak - zarabia pieniądze, które pozwoliłyby utrzymać się dziesiątkom rodzin - tym, którym PiS miało wybudować kilkadziesiąt z większej liczby obiecanych mieszkań. Zarabia za dużo, jeśli pominie się fakt, że na mecz polskiej reprezentacji do Portugalii potrafi pojechać więcej kibiców, niż na dobry mecz ligowy w polskiej Orange Ekstraklasie (który nie odbywa się w Poznaniu).


Tak, zgadza się - wiele szczęścia. Strzał Krzynówka, który nie powinien w ogóle trafić w słupek (a później w plecy Ricardo). Strzał Lewandowskiego, który najwyraźniej z dużym szczęściem znalazł się w odpowiednim miejscu (mimo że jest czołowym zawodnikiem zespołu, który spokojnie mógł ponownie przejść proces kolejnego awansu do Ligi Mistrzów - o czym polskie kluby "czołówki" od lat tylko marzą).


W przeciwieństwie do upadłego "rządu PiS-u" - w tym przypadku fakty są niepodważalne. Polacy przegrali z Armenią i tym samym zaburzyły marzenia o pewnym awansie do Mistrzostw Europy. A w następnym meczu doprowadzili do sytuacji, kiedy to mecze u siebie z Belgią i Kazachstanem stają się kluczowe. W przypadku PiS-u taka "przewrotność" miejsca nie miała i bardziej przypominała polską reprezentację sprzed lat, która po dobrym starcie z każdym kolejnym meczem odbierała sobie szanse na awans. I na zwycięstwo.

Nawet remis potrafi być zwycięstwem, kiedy stanowi część długotrwałych starań. A to właśnie stało się domeną Beenhakera, który ze stałego grona piłkarzy wzajemnej adoracji stworzył drużynę grającą świeżo, z pasją i która chce wygrywać. Która nie boi się Portugalii i nie przegrywa z nią 0:4. Która nie gra heroicznie wiedząc, że i tak nie jest w stanie nic osiągnąć. Tak, jak przyzwyczaiły nas do tego rządy partii, która chwilowymi podrygami liczyła na "awans".

Niezależnie od wyniku wyborów - wiemy jedno. Polska reprezentacja będzie walczyła o Euro. A partia, która wygra najbliższe wybory - będzie walczyć o szacunek Polaków tak, jak walczyła o to reprezentacja za czasów Engela czy Janasa.

Brak komentarzy: